Od
pisarza do winiarza
Clos du Gravillas, to oryginalna winiarnia, której
właścicielami są Nicole i John Bojanowscy. John nosi polskie
nazwisko, gdyż jego dziadek był Polakiem. On sam urodził się i
wychował w USA, w Kentucky. Od małego interesował się
literaturą anglojęzyczną. Zaczął nawet pisać nowelę, ale
pewnego dnia stwierdził, że potrzebuje więcej doświadczenia i
swobody, jeśli chce zostać prawdziwym pisarzem. W tym celu wyjechał
do Europy i osiadł na dwa lata w Polsce, gdzie studiował
anglistykę na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z
powodu braku pieniędzy zatrudnił się w firmie produkującej sprzęt
elektroniczny. Szybko awansował na kierownika sprzedaży we
wschodniej Europie.
Z kolei Nicole, zanim założyła własną winiarnię, przez siedem
lat była głównym sprzedawcą win z Langwedocji i Burgundii do
Europy wschodniej. Praktyki winiarskie odbywała u największych
winiarzy w Burgundii i Bordeaux- miała kilkumiesięczny staż w
słynnej Clos de Vougeot! Para poznała się na początku lat
90-tych XX wieku w Narbonne, kiedy to John wraz z zaprzyjaźnionym
zespołem miał koncert w słynnej średniowiecznej katedrze.
Oryginalna nazwa dla firmy,
poszczególnych win oraz… imiona dla beczek
Nazwa Clos du Gravillas funkcjonowała jeszcze zanim wina
zaczęła wyrabiać rodzina Bojanowskich, a pochodzi od pokruszonego
wapienia oraz kamiennych murów, które otaczają każdą
z winnic. Ich charakterystycznym symbolem stał się księżyc, bo jak twierdzi John; „Region Minervois to ziemia, ale na księżycu”.
z winnic. Ich charakterystycznym symbolem stał się księżyc, bo jak twierdzi John; „Region Minervois to ziemia, ale na księżycu”.
Łatwo rozpoznawalną cechą win z Clos du Gravillas są ich
niekonwencjonalne nazwy, które w pełni oddają artystyczną duszę
ich właścicieli. Ich autorem jest John, zaś dizain etykiet
wymyśla Nicole. Prócz win, także beczki do ich starzenia posiadają
„własną” osobowość, gdyż każda z nich ma imię. Na przykład
pierwsza i najstarsza beczka nazywa się Violette.
Według Johna łatwiej jest spamiętać imiona niż liczby.
Muzyka
na polu, kanadyjskie dżdżownice i niezwykła historia nazwy wina
Jednym z licznych ekscentrycznych zachowań Johna jest puszczanie na
polu muzyki. W zależności od fazy wzrostu winorośli, z kilku
ustawionych na obrzeżach głośników, słychać dźwięki muzyki
klasycznej, jazzu czy nawet ostrego hard rocka- mocne kawałki
odstraszają dziki, które potrafią narobić sporo szkód w winnicy.
Dla lepszego użyźnienia gleby Państwo Bojanowscy wiosną
wypuszczają na każdą z winnic dżdżownice, które sprowadzają
prosto z Kanady. Są one bowiem zdecydowane większe i grubsze niż
ten, które rosną żyją w Europie. Vous en Voulez en Voilà!
(Chcieliście, to macie), to nazwa wina, która niezbyt przypadła do
gustu, zarówno klientom jak i Nicole, która wymusiła na Johnie by
ją zmienił. Biedak, nie mając innego wyboru, udał się pewnego
gorącego wieczoru, by sprawdzić poziom cukru w winogronach. Wziął
ze sobą butelkę wina, dla którego miał znaleźć nową nazwę.
Ponieważ, pod drodze spotkał znajomego, razem zawędrowali na pole,
gdzie razem wypili ową butelkę wina. Kiedy nad ranem Johna obudziły
cykady, świerszcze i inne owady, które zalęgły pod kamieniem
służącym mu za poduszkę, od razu wiedział, że zadanie zostało
spełnione! Sous les Cailloux des Grillons, czyli koncert
owadów spod kamieni, to nazwa jednego z czerwonych win Clos du
Gravillas. Niezwykłe, zabawne, wariackie? Być może, ale na
pewno oryginalne.
Początek dały wiekowe winnice
W 1999 roku Bojanowscy zakupili pierwsze pola winorośli. Zdecydowali
się na ryzykowne posunięcie i na początku roku stali się nowymi
właścicielami krzaków winogron pochodzących z 1911 roku! Łącznie
niespełna jeden hektar Carignan i Grenache gris. Ich pierwszymi
winami, które pojawiły się w sprzedaży w 2001 roku, były Lo
Vièlh i L`inattendu. W 2007 roku wypuścili na rynek pierwszego
swojego Muscata z apelacją miejscowości, w której mieszkają
Muscat de Saint-Jean de Minervois.
Uprawa
biologiczna z apetytem na biodynamiczną
Clos du Gravillas posiada certyfikat uprawy ekologicznej
(organicznej). Mimo to, Nicole marzy by otrzymać status winiarni
biodynamicznej- między innymi nie pozwala Johnowi wyrywać żadnych
chwastów na polu (w tym również pokrzywy), chciałaby także
zakopywać na polach rogi z krowimi odchodami. John, śmieje się z
tego (oczywiście pod nieobecność żony), bowiem dla niego same
papiery nie mają większego znaczenia. W trosce o dobro
ziemi, fauny i flory oraz jakość winogron, ziemia jest nawożona
tylko i wyłącznie naturalnymi produktami, bez zbędnych chemicznych
dodatków. Właściciele starają się, żeby wszystkie narzędzia i
maszyny, jakie wykorzystują do pracy w winnicach były odpowiednio
lekkie w celu uniknięcia obsuwania się ziemi. Krzaki winogron są
odpowiednio i starannie przycinane między wiosną a latem. Młode,
nie w pełni rozwinięte pędy są usuwane, żeby nie zabierały
wody. Podobnie postępuje się z zielonymi listkami, pozostawiając
jedynie te, które są dla krzaka niezbędne.
Zbiory trwające do Świętego Mikołaja
John i Nicole ze zbieraniem winogron każdego roku czekają do samego końca winobrania, żeby owoce były jak najbardziej dojrzałe i pełne cukru. Johnowi nie raz zdarzyło się spędzić noc na polu (patrz wyżej), tylko po to, żeby z samego rana sprawdzić poziom cukru w winogronach.
Większość mieszkańców Saint-Jean de Minervois, co roku śmieje się, że będą zbierać do Papa Nôel, czyli do Św. Mikołaja. Coś w tym jest, bo w 2005 roku ich zbiory zakończyły się dopiero
w połowie listopada. Owoce zbiera się ręcznie i poddaje selekcji jeszcze na polu, natychmiast po zebraniu przekładane są do 15 kilogramowych wiklinowych koszy, aby uniknąć obijania się o siebie.
w połowie listopada. Owoce zbiera się ręcznie i poddaje selekcji jeszcze na polu, natychmiast po zebraniu przekładane są do 15 kilogramowych wiklinowych koszy, aby uniknąć obijania się o siebie.
Garaż zamiast pałacu oraz pierwsza filmowa rola
John, we Francji nazywany jest królem Carignan. Głównie z powodu
świetnego wina Lo Vièlh oraz Côté d`Obscur, jakie powstały w
100% z tego kapryśnego w uprawie szczepu, ale również dlatego, iż
założył stronę internetową w całości poświęconą tej właśnie
odmianie winogron - www.carignan.com Wiele osób, które odwiedza winiarnię Bojanowskich, przeżywa
swoisty szok. Zamiast pięknego i okazałego Château (wszak,
król powinien mieszkać jak nie w zamku, to przynajmniej w pałacu)
ich oczom ukazuje się… zwykły przydomowy garaż z tabliczką;
Clos du Gravillas.
Sam John uważa, że zamiast Król, bardziej pasuje do niego
przydomek Książe Carignan. W 2013 winiarnia Clos du Gravillas, jako
jedna z 13 winiarni z Langwedocji, została zaproszona przez
amerykańskiego reżysera Kena Paytona, do udziału w dokumencie o
wymownej nazwie; „Les Terroiristes du Lanquedoc”. Film ten
pokazuje historią każdego z producentów, którzy dzięki
unikalnemu terroir robią wyjątkowe, bardzo indywidualne
wina. Oto fragment z udziałem Clos du Gravillas;
https://vimeo.com/56005421
23 maja 2013 w hotelu La Regina na warszawskiej
starówce odbyła się premiera owego dokumentu z degustacją
prowadzoną przez samych producentów, oczywiście nie zabrakło
Johna Bojanowskiego, która to spotkała się z szerokim entuzjazmem
pośród zgromadzonych gości .
http://winicjatywa.pl/2013/07/19/atak-terroirystow-degustacja-win-z-langwedocji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz