niedziela, 25 października 2015

Bubeneč – „Biegnij Forrest, biegnij””, czyli turecki humor




Do dzielnicy pełnej ambasad trafiłem (jak to zwykle w takich okolicznościach bywa) zupełnie przypadkiem. Ponieważ niezbyt, delikatnie rzecz ujmując, przepadam za sztuką nowoczesną, bez większego żalu zostawiłem znajomych w Veletržni Palác (Pałac Targów) i udałem się na kilkugodzinną wycieczkę. Zobaczywszy i zrobiwszy trochę zdjęć kamieniczek w dzielnicy Holešovice, udałem się w kierunku sławnego Josefova. 

Mniej więcej w połowie drogi, mój wzrok przykuł opuszczony i zdewastowany. Zaciekawiło mnie, czemu stoi przy główniej, dość ruchliwej drodze. Oczywiście, nie znalazłem odpowiedzi, za to ujrzałem kilka innych ciekawych domów. Kiedy wszedłem w głąb, zorientowałem się, że mieszczą się tam placówki dyplomatyczne kilkunastu państw. Kilka z krajów egzotycznych, jak Kuwejt, Malezja czy Ghana, kilka z Europy- Irlandia, Norwegia czy Portugalia. Jest również ambasada rosyjska, której widok od razu przeniósł mnie do lat młodości przypadającej na koniec lat 80-tych XX wieku. Choć żadna z willi nie może się równać z barokowymi i renesansowymi rezydencjami ambasad, które mieszczą się na ulicy Nerudova na Mala Strana, kilka budynków jest co najmniej interesująca. 

Mała dygresja- będąc w Pradze, koniecznie trzeba polską placówkę dyplomatyczną mulicy Valdštejnská 8, która należy do najpiękniejszych w stolicy Czech. W dodatku otoczona jest przepięknym, rozległym ogrodem. Poświecę jej osobny rozdział.

Na koniec przytoczę historię, która mogła się dla skończyć niezbyt przyjemnie, szczęśliwie mój "anioł stróż" po raz wtóry stanął na wysokości zadania.. 

 Podczas robienia zdjęć budynkowi z turecką flagą, usłyszałem donośne krzyki. Szybko zorientowałem się, że dwóm śniadym dżentelmenom niezbyt podoba się moje fotografowanie rezydencji, z której właśnie wychodzili. Nie chcąc narazić się na niepotrzebną dyskusję oraz całkiem realną konfiskatę aparatu, zacząłem się pośpiesznie wycofywać. Kiedy głosy nabrały na sile, a kroki stały się coraz szybsze, zacząłem biec. Na szczęście nie trwało to dłużej niż kilkanaście sekund, bowiem słowa „Run Forrest, Run”, przekonały mnie, że nic mi nie grozi. Dla pewności jednak przyśpieszyłem kroku, żeby jak najszybciej opuścić dzielnicę ambasad. 







































Brak komentarzy: